Przejdź do głównej zawartości

Blogerka Waszych marzeń

Tak, tak, wiem. Fanfary. Jestem blogerką idealną.
Tak dużo piszę, że nie idzie wytrzymać, napływ treści jest tak wielki niczym przepływ wody w wodospadzie Niagara. Jestem tak systematyczna, że gdyby istniała miara systematyczności to w Sèvres ja byłabym wzorcem.
Niemniej jednak lepiej pisać mniej, ale dobrze. Wiecie, jakość nie ilość. To jak będzie? Wytłumaczyłam się należycie? Wybaczycie?




OK, blog o butach, stylóweczkach z butami, etc. etc. a nie o matematyce, więc koniec tego, przechodzę do konkretów. Czasu trochę minęło, zestarzałam się trochę, a i z butami też dorosłam, wcześniej kupowałam ich dużo więcej, teraz wkroczyłam w buciany minimalizm (Może książkę napiszę? - "Buciany minimalizm, czyli jak powstrzymać się przed wydaniem 500 złotych polskich na najnowsze najki"). I nie, nie czytałam żadnej z książek o minimalizmie w szafie i życiu. Po prostu wybieram rozsądniej, bo na dobrą sprawę noszę 5 kolorów na krzyż, więc butów w absurdalnych kolorach także nie potrzebuję. To tak tytułem wstępu.

Wiosna w końcu nadeszła, a piękna była ona jak... jesień. Tak, tak. Polskie realia są takie, że mamy cztery pory roku (tutaj chcę pozdrowić serdecznie mojego kochanego kuzyna, który prawdopodobnie nigdy tu nie zajrzy, ale w razie czego - wiem, że wiesz). Cztery pory roku. 12 miesięcy, z czego jeden to dość zimna wiosna, która czasem przyatakuje wysokimi, letnimi temperaturami, jeden to upalne i kapryśne lato, a reszta to jesień i zima. Zastanawiam się więc czy nie zainwestować w porządne kalosze i ciepłe EMU znane także jako "kopytka" czy jakieś klapersy, które minimalnie zakrywają stopę. Sneakersy są bowiem butami dla ludzi o mocnych nerwach i odpornych na zimno kostkach. Ale do sedna. Ludzie, którzy projektują np. w Nike wiedzą jak podnieść mi ciśnienie. Wchodzę i robię obczajkę wiosennej kolekcji i co? 90% to są te MOJE kolory, które noszę. Not cool, Nike, not cool. To zamach na moje złotówki, a jak wiemy (tzn wiem ja) wydawanie ich przychodzi mi znacznie łatwiej niż ich zarabianie. Myślę sobie, że nie dam się ograbić i poczekam na sławę i dary losu. Kieruję więc swoje kroki do NB. Myślę, że tu będę bardziej racjonalna, popatrzę, pomyślę, wyjdę, bez scen. I o dziwo wyszłam z tego z twarzą. Spokojna, racjonalna i taka dorosła nawet byłam. Dzień później wyszłam na miasto, zobaczyłam buty na nogach innej dziewczyny i...pozamiatane. Dwie godziny później mówię "no dzień dobry moje nowe buciki" zamawiając kolejną parę butów. To się nazywa konsekwentna postawa, co?

Prawdę mówiąc piszę, żeby znowu się wgryźć w temat, taka rozgrzewka, i - zupełnie szczerze - chciałabym pisać więcej niż dotychczas, ale jestem leniwym smrodem szukającym poklasku. Powiedziałam to? Ups ;-) Dobra, żarty na bok.
Także przed wami pierwszy post odkurzający blogaska, który jest praktycznie o niczym, ale zbieram się na odwagę i rozpędzam. Jeśli macie jakieś sugestie odnośnie tego co i jak, to zapraszam do dyskusji, a jak mam się zamknąć to nie piszcie, bo prawdopodobnie ciężko znoszę internetowy hejt. 😎

Buziaki,
M.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Środa - dzień loda.

Żartowałam! Nie ma żadnych lodów w środę, jest tylko trening!!! :-D Wracając do przytoczonego przeze mnie w poprzednim poście   "New Year, New Me"  (Bullsh*t :P) postanowiłam naskrobać słów kilka o obuwiu przeznaczonym do treningu. Z racji, że jest początek roku, styczeń i wiele naiwnych osób stwierdziło, że od teraz to już na zawsze wszystko się zmieni i wykupiło karnety na siłownię i roczny zapas odżywki białkowej aby spalić swoje wiszące zbędności, to ja pragnę powiedzieć, że z całego mojego serduszka kibicuję żeby choć część wytrwała dłużej niż do marca.

Letnia kolekcja Nike

Mam całkowitą słabość do kolorystyki prezentowanej przez Nike na lato, a zupełnie nie przekłada się to na kolor posiadanych przeze mnie butów. Zawsze kiedy sobie obiecuje "Nie, tym razem nie kupię szarych/niebieskich/białych*" (niepotrzebne skreślić) to i tak koniec końców wychodzę z takimi ze sklepu. A ja właśnie marzę o żółciach, pomarańczach i różach!

Insta-podmianka

Wybaczcie milczenie, kombinuję i wprowadzam małe rewolucje - mam nadzieję, że będzie naprawdę dobrze! Już za momencik, już za minutkę... :-) Pierwsza, niezbyt istotna kwestia to mój adres insta - zmiana kont, ciągłe wylogowywanie, etc etc jest niezmiernie irytujące... dlatego też odsyłam Was do mojego codziennego "prywatnego" konta, gdzie będę wrzucać także zdjęcia, nazwijmy to, tematyczne. Zapraszam serdecznie! PS @gizowska o tuuuuu http://bit.ly/1IffPZo